Miałem taki plan...
Ten post miał powstać na początku roku 2019. Cóż....
Pod koniec 2018r. kończyłem projekt wykonawczy większego budynku. Projekt, którego nie będę musiał się wstydzić (a nie jest to łatwe w tej branży ;), bo pilnowałem żeby wszystko było zrobione jak najlepiej. W tym samym czasie składałem adaptację domu jednorodzinnego ze zmianami. Najgorszy typ tematu. Na równi z przebudowami starych ruder w nieciekawym miejscu. Dużo załatwiania, mało projektowania. Ogólnie nie jestem w stanie pojąć, jak można kupić gotowy projekt domu, który można wybrać z setek, a może i tysięcy projektów dostępnych w necie, a następnie przesuwać ścianę o metr. W każdym razie.... Oba projekty ciągnąłem w pracy i wieczorami w domu. Przed świętami Bożego Narodzenia otwierając Archicada, rzygałem tęczą. Pomyślałem, że fajnie byłoby tak dla odskoczni pouczyć się jakiegoś innego oprogramowania. Patrząc na terminarz z projektami, to początek roku 2019 zapowiadał się luźny. Padło na Blendera. Szczególnie, że w wersji 2.8 zmienili interface i Blender jest teraz mega przyjazny dla początkujących, a poza tym wygląda podobnie do Modo, w którym kiedyś się bawiłem.
Między świętami a Nowym Rokiem zainstalowałem Blender. Gapiąc się na blenderowy szary sześcian pomyślałem, że przecież trzeba będzie jakoś ogarniać tekstury, a więc trzeba będzie odświeżyć sobie Affinity Photo. No i fajnie byłoby importować krzywe 2D i robić z nich modele 3D. A może jeszcze wrzucać modele z Archicada i renderować w Blenderze? W sumie jak już wrzucę modele z Archicada do Blendera i wyeksportuje to do Unreala albo Twinmotion, to może uda się zrobić jaką animację? A jak zrobię animację to super byłoby zrobić jakieś vfx w Fusion i poskładać to w DaVinci. Wszystkie te myśli przyszły do mnie, zanim cokolwiek kliknąłem w Blenderze. Ale to był plan! Zamknąłem Blendera.
Otworzyłem Affinity Designer i zrobiłem sobie motywującą tapetę na pulpit. I tak oto powstał słoń.
Patrząc na skończoną tapetę, widziałem jeden mały problem. Oprócz Archicada i pakietu Affinity, reszty oprogramowanie nie znam. Wiem, że istnieje. Co tam. Ja nie dam rady? Będzie czas to dam, a czas miał być.
2019
Trzeciego stycznia do biura przyszło trzech (przypadek?) różnych gości, którzy chcą projekt domu jednorodzinnego.
Czwartego stycznia rano przyszedł człowiek, który chce budować bliźniaka. Po południu przyszedł kolejny z projektem domu do adaptacji ze zmianami. Zmiana, a jakże, to przesunięcie ściany zewnętrznej o metr (o metr! kurłaaa!!).
Siódmego stycznia pojawił się temat budowy hali produkcyjnej.
Następnego dnia szef oznajmił mi, że zgodził się na zrobienie kampanii reklamowej dla restauracji znajomego. Na pytanie czy zmieniamy profil działania biura, usłyszałem, że no nie, ale przecież Lelon ogarniasz te programy graficzne to zobimy (w sensie Ja zrobię). Zrobiłem. Banery, rollupy, DLki, zaproszenia, bilety i ch... wie jeszcze co.
Na początku lutego przyszedł do biura ojciec i syn. Obaj mają rudery w nieciekawym miejscu i chcą je przebudowywać na apartamenty. Moje ograny wewnętrzne zaczęły krwawić...
Wszystkie te tematy oczywiście wzięliśmy. I nie to, żebym narzekał, bo lubię jak jest dużo pracy. Czas szybko leci, kasa płynie, tylko gdzie mój plan? Gdzie mój Blender?
Przedwczoraj udało mi się urwać na godzinkę do Bledera. I oto mój pierwszy render.
Na zawartość butelki brakło czasu. Myślę, że dorobię ją i etykietę jakoś w połowie roku. Tak koło września... Tak patrzę na tę tapetę i chyba zmienię datę na 2020.
Comments